Krzysztof Czubowicz jest uczniem klasy III R Zasadniczej Szkoły Zawodowej przy Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych im. Stanisława Staszica w Wieruszowie.
Oto historia Krzysztofa i Jego pasji:
Historia ta rozpoczęła się pod koniec listopada 1997 roku, gdy rodzice postanowili kupić małego Fiata i wybrali się do salonu Fiata we Wrocławiu. Wybrali się po „drugą maluszynę” swoim dotychczasowym maluchem- w wersji st/fl czyli tak zwaną „przejściówką”. Chcieli kupić malucha eleganta w kolorze zielonym w wersji elx ( najbogatsza wersja malucha w roku 1997 ), z podgrzewaną tylną szybą i uchylnymi tylnymi szybkami, wentylatorem i układem katalitycznym. Lakier jaki był na maluchu to Verdle Pollino (kod 306c ). Mamie bardzo podobał się ten kolor i nie chciała innego, więc doszło do zakupu i w ten sam dzień rodzice opuścili salon fiata zielonym maluszkiem za kwotę 12700zł. Gratis otrzymali 4 nowe opony Dębica figo 135/70 R13. W drodze powrotnej z Wrocławia tata chciał dogonić mamę nowym Maluszkiem, ale stary był bardziej żwawy i tata niestety został w tyle. Maluchem mama jeździła przez prawie dwa lata do 1999 roku i potem przesiadł się do niego mój tato. Od razu zakupił używane 4 felgi na opony zimowe i tak tato przejeździł nim od 1999 roku aż do 2010 roku, bez najmniejszych awarii w drodze. Nigdy go nie zawiódł. Niestety, po trzech stłuczkach ( nie z powodu taty, a innych użytkowników dróg)- maluch miał iść do kasacji. Jednak na moją wielką prośbę, tato podjął się naprawy Malucha. Tato jeszcze nim pojeździł a potem w 2010 roku oddał mi kluczyki i wszystkie papiery. Maluch był w kiepskiej kondycji, obity przód, obity tył, wnętrze było w miarę utrzymane, a fotel kierowcy był już popruty. Maluch pokonał ponad 180 tysięcy kilometrów bez remontu silnika . I tak zacząłem małymi krokami poświęcać dla niego swój czas, swoje serce i pieniądze. Chciałem, żeby wyglądał tak jakby opuścił salon samochodowy. Na chwilę obecną jest lepiej niż było, ale nadal nie zadowala mnie ten stan i przez kolejne lata maluch będzie przechodził zmiany i raczej na pewno go nie sprzedam, ani nie oddam na złom. Za bardzo się z nim zżyłem, żeby go oddać. Sam fakt, że jeśli dokonam przy nim kolejnej naprawy, bardzo mnie cieszy i motywuje mnie to do kolejnych napraw. Cieszy mnie także motywacja ze strony innych ludzi i posiadaczy maluchów, zarówno tych najbliższych znajomych jak i tych, których poznaję na spotach samochodowych. Maluch był ze mną od najmłodszych lat. Stawiałem dzięki niemu pierwsze kroki w dziedzinie motoryzacji, zawsze wspólnie z tatą go naprawialiśmy i usuwaliśmy usterki . I tak ten zielony „maluszek” sprawił, że moją pasją stał się mały fiat i chyba już tak zostanie. Zawsze chciałem mieć więcej niż jednego malucha i w końcu udało mi się.
Postawiłem na swoim i zakupiłem drugiego fiata 126 fl (czerwonego) z 1993r . Mam w planach kupno kolejnego i na pewno nie będzie to ostatni kupiony przez mnie maluch, bo całe życie jeszcze przede mną, więc mogę zebrać niezłą kolekcję. Ostatnio byłem uczestnikiem spotu maluszków w miejscowości Koniec Świata. Koniec Świata to nazwa przysiółka koło miejscowości Głuszyna pod Ostrzeszowem (woj. wielkopolskie).”
Dzięki Krzysztofowi miałam nieopisaną radość przejażdżki „Zielonym Demonem” i przyznam, że była to wspaniała podróż do lat młodości, kiedy to maluchem podróżowało się wszędzie i plus minus wszystko można było do niego zapakować.
Dziękuję Krzysztof za podróż w czasie, a zainteresowanych zapraszam do śledzenia poczynań ucznia na:
https://www.facebook.com/Zielony-Demon-czyli-Fiat-126-Elx-Maniaka-126p-249306581899744/
Miał trafić na złom. Zrodził pasję (TuGazeta)