Rok szkolny 2010/2011

sowie

Wycieczka w Góry Sowie

Autor: K.Gałęza  Data: Wtorek, 10 maja 2011

W dniach od 18-19 kwietnia 2011 roku 35 uczniów naszej szkoły wraz z opiekunami Krzysztofem Gałęzą, Radosławem Światłowskim i Pawłem Moską uczestniczyli w wycieczce w Góry Sowie.

sowie

Góry Sowie od 60 lat skrywają w swoim wnętrzu nierozwikłaną aż do teraz tajemnicę. Niemcy w czasie wojny zawzięcie drążyli rękami kilkunastu tysięcy więźniów liczne podziemne korytarze i komory. W jakim celu? Tego nie wie nikt, a przynajmniej się tym nie chwali. Naszym celem było podjęcie działań w celu wyjaśnienia tej zagadki.

sowie

Pełni energii i rządni mocnych wrażeń wyruszyliśmy na poszukiwanie przygód i odpowiedzi na nurtujące nas pytania.

sowie

Pierwszym punktem naszego zwiedzania był obóz koncentracyjny Gross-Rosen. Został on założony w sierpniu 1940 r. w odległości 1,5 km od wsi Rogoźnica. Więźniowie przeznaczeni byli do pracy w miejscowym kamieniołomie granitu. Początkowo był filią obozu koncentracyjnego KL Sachsenhausen, później stał się samodzielnym obozem. Jego liczne oddziały znajdowały się na terenie okupowanej Polski, Czech i Niemiec, a także w wielu miejscowościach Dolnego Śląska. Ogółem przez Gross-Rosen obóz macierzysty i jego filie przeszło ok. 125 000 więźniów. Szacunkowa liczba ofiar wynosi ok. 40 000. Po wyzwoleniu obozu przez Armię Czerwoną teren został uporządkowany, jednakże z dawnych zabudowań niewiele przetrwało. Pozostała brama wejściowa do części więźniarskiej obozu oraz budynek wartowni głównej. Miejsce martyrologii narodów z różnych państw europejskich zrobiło na nas olbrzymie wrażenie, wywołało nostalgię i smutek. U niektórych widoczny był gniew i brak zrozumienia dla tego "jak człowiek człowiekowi mógł zgotować taki los".

sowie

Około godziny 12.30 po nie małych trudach związanych z podjazdem po bardzo wąskiej i stromej górskiej dróżce dotarliśmy do podnóża Góry Włodarz. Kryje ona największą sztolnię z kompleksu projektu Riese (Olbrzym to kryptonim tego największego projektu górniczo-budowlanego hitlerowskich Niemiec). Przyjemni młodzi ludzie w wojskowych strojach oprowadzili nas i przybliżyli historię tajemnic, jakie mogą do dziś skrywać te fascynujące podziemia. Część trasy znajduje się pod wodą i można ją było zwiedzać tylko za pomocą łodzi desantowych.

sowie

Po ochłonięciu z emocji i krótkim odpoczynku wśród wozów bojowych i dział, które stały nieopodal udaliśmy się do schroniska "Pod Przełęczą" w miejscowości Rzeczka. Po zakwaterowaniu i zjedzeniu obiadokolacji całą grupą wybraliśmy się na pieszą wycieczkę w celu zwiedzania okolicznych Gór Sowich. Wielka Sowa jest najwyższym jej szczytem - 1015 m n.p.m. wokół niej jarzębina górska, karłowate świerki i buki. Niestety znajduje się tutaj najbardziej zniszczony drzewostan, który jest wynikiem rozwoju przemysłowego pobliskich miast m.in. Wałbrzycha. Na rozległym wierzchołku stoi 25-metrowa kamienno-betonowa wieża widokowa z 1906r. wzniesiona dzięki Towarzystwu Gór Sowich. W drodze powrotnej w świetle zachodzącego słońca kierowaliśmy się wzdłuż szlaku czerwonego w kierunku naszego miejsca zakwaterowania.

sowie

Nazajutrz po zjedzeniu śniadania i wykwaterowaniu udaliśmy się do nieczynnej już kopalni węgla w Nowej Rudzie. W miejscowym Muzeum Górnictwa mogliśmy zobaczyć wiele ciekawych przedmiotów związanych z kopalnią węgla. W pierwszym pomieszczeniu znajduje się dyspozytornia, z której koordynowano pracę grup ratowniczych. Są tu, także urządzenia rejestrujące, które informowały o zbliżających się zagrożeniach w szybach kopalni. Zgromadzono także kilka modeli aparatów tlenowych, które były na wyposażeniu ratowników. W kolejnych pomieszczeniach można oglądać odświętne stroje górnicze, oraz czapki z kolorowymi piórami. Jest tu także kącik z minerałami oraz kamienie z odciskami prehistorycznych roślin i zwierząt. Drugi etap zwiedzania był bardziej ciekawy, bo przeniósł nas do podziemia kopalni. Wycieczka po kopalni była urozmaicana przez sympatycznego gnoma. Oczywiście jeden raz nam wystarczył, aby potem pilnować się i nie dać się ponownie zaskoczyć. Dokładnie oświetlaliśmy chodniki i odrywaliśmy kryjówki gnoma. Już nie udawało mu się nas zaskoczyć, ale nadal robił wiele hałasu. Innym razem milczał i udawał zasmuconego, aby zaraz zerwać się i pobiec w nowe miejsce. Poza straszeniem, gnom wypowiadał zabawne powiedzonka, które nas rozbawiały. Pan przewodnik prowadził nas coraz to nowymi korytarzami, a przyjazny gnom cały czas był w pobliżu. Zwiedzając kopalnię mogliśmy zobaczyć, w jakich warunkach pracowali górnicy wydobywający węgiel. Pozostawione maszyny górnicze rdzewieją i przypominają, że jeszcze niedawno wydobywano tutaj urobek. Pod koniec wycieczki korzystamy z oferty gnoma i wsiadamy do wagonika, który gnom popychając rozpędza, a następnie jak nie trudno się domyśleć puszcza rozpędzony wagonik. Siła rozpędu nie jest jednak duża i już wkrótce wagonik sam wyhamowuje. Wychodząc ze sztolni robimy sobie jeszcze pamiątkowe zdjęcie. Ten sympatyczny duch kopalni żegna nas i zaprasza do ponownych odwiedzin. Z panem przewodnikiem wracamy do budynku muzeum, gdzie zostawiamy kaski i latarki. Wycieczka dobiegła końca. Jesteśmy zachwyceni nie tylko miejscem, ale przede wszystkim pasją, z jaką ludzie oprowadzają turystów po kopalni. W Nowej Rudzie zabawiliśmy na tyle długo, że mieliśmy coraz większe obawy, czy zdążymy do Głuszycy. Wejścia do sztolni są możliwe tylko o określonych godzinach. Na szczęście odnalezienie Podziemnego Miasta było łatwe dzięki dobremu oznakowaniu drogi. Kilkaset metrów dzielące parking i wejście do sztolni pokonaliśmy pieszo. Zabraliśmy jeszcze kaski ochronne i ruszyliśmy na zwiedzanie kompleksu Osówka. Pierwszy przystanek przy wartowni. Tuż obok znajduje się jedno z niewielu, niemal wykończonych już pomieszczeń, w którym oglądamy przedmioty znalezione podczas prac wykopaliskowych na terenie podziemi. W drugim z takich pomieszczeń zgromadzono broń, którą zniszczyli i porzucili Niemcy. Przechodzimy do korytarzy na wyższym poziomie i dopiero teraz widzimy jak ogromne jest Podziemne Miasto w Głuszycy. Obszerne, wysokie komory wykuli w skale jeńcy, którzy pracowali w ciężkich, nieludzkich warunkach. Dzisiaj możemy bezpiecznie oglądać to historyczne miejsce dzięki zainstalowanemu oświetleniu i opiece przewodnika. Podziemne korytarze tworzą może niezbyt skomplikowany labirynt, ale chyba nikt nie chciałby zostać tutaj sam na dłużej. Podczas drążenia w skale podziemnych korytarzy stosowano technikę polegającą na usuwaniu w pierwszej kolejności urobku pośrodku chodnika. Następnie poszerzano ściany zaczynając od góry. W ten sposób korytarze w przekroju przypominały literę T. Umożliwiało to dość łatwe usunięcie pozostałych fragmentów skały i powstawał szeroki, przestronny korytarz. Kolejnym etapem podczas prac przy budowie podziemnego kompleksu było budowanie drewnianych szalunków. Pomiędzy szalunki, a skałę wlewano beton, który nadawał pomieszczeniom ostateczny kształt i formę. Zwiedzając Podziemne Miasto można zobaczyć niemal wszystkie etapy, w jakich prowadzone były prace. W jednym miejscu widać dopiero rozpoczęte drążenie chodników, a w innym oglądać można gotowe, wybetonowane hale. Z całą pewnością do zakończenia budowy całego kompleksu było jeszcze daleko, ponieważ tylko kilku pomieszczeniom nadano ostateczny kształt. W czasie zwiedzania Podziemnego Miasta nie było już takiej przyjemnej atmosfery jak w kopalni w Nowej Rudzie. Zapewne nieplanowaną atrakcją był chwilowy brak prądu, który spowodował zaciemnienie podziemnych korytarzy. Na szczęście po kilku sekundach było już jasno i mogliśmy kontynuować zwiedzanie. Wychodzimy z podziemi wyjściem wykonanym w zboczu góry. Usytuowanie tego wyjścia było celowe i sprytnie zaplanowane. W razie potrzeby można było łatwo zamaskować wejście do Podziemnego Miasta. Wystarczyło uzupełnić ubytek w zboczu góry i nikt nie odnalazłby tajemniczych podziemi. Przechodzimy kilkaset metrów leśną drogą w górę. Pierwsze ostrzejsze podejście wycisnęło z nas pot, ale warto było. Na szczycie Osówki Niemcy zainstalowali urządzenia naziemne, które miały zasilać w powietrze, wodę i prąd podziemne miasto. Nieopodal znajduje się również olbrzymi pionowy szyb techniczny średnicy 4 m i głębokości 46 m. Wracając do miejsca, w którym wchodziliśmy do podziemi, oddajemy kaski ochronne i podążamy w kierunku autokaru, aby udać się do ostatniego celu naszej podróży - Zamku Książ.

sowie

Książ jest największym zamkiem na Dolnym Śląsku i trzecim, co do wielkości w Polsce - zaraz po Wawelu i zamku krzyżackim w Malborku. Nazywany jest często Perłą Dolnego Śląska. Został zbudowany u schyłku XIII wieku przez księcia Bolka I Surowego zarządzającego okolicznymi terenami. W latach 20 XX wieku niestety budowla zaczęła popadać w ruinę, podczas II Wojny Światowej twierdzę przejęła Organizacja Todt, która przekształciła budynek w siedzibę stanu. Po wojnie twierdza dalej niszczała, za sprawą żołnierzy radzieckich stacjonujących tutaj. Dopiero w latach 70 przeprowadzone zostały prace renowacyjne przywracające dawną świetność obiektu. Podwałbrzyska twierdza ma też wiele innych tajemnic. Na odkrycie ciągle czekają jej podziemia, w których hitlerowcy mieli produkować supertajną broń i schować słynną Bursztynową Komnatę. Dla turystów dostępna jest zaledwie część podziemi. Sporą część korytarzy i tuneli zajmują sejsmolodzy. - Nikogo tam nie wpuszczają. Wycieczkę zakończyliśmy zwiedzaniem zamkowych stajni i oglądaniem znajdujących się w nich koni.

sowie

Mamy nadzieję, że miejsca, które stanowiły cel naszej podróży przyniosły wszystkim uczestnikom wycieczki wielu niepowtarzalnych i niezapomnianych wrażeń, napełniły umysły wiedzą o miejscach, które budzą fascynację i zadumę. Będą dla nas i przyszłych pokoleń chlubą i zagadką czekającą na swoje odkrycie

Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura Miniatura

Projekt i wykonanie Z S P Wieruszów